Goździki wiecznie żywe

Kiedy czytałem wpis o pożegnaniu Ks. Waldemara Kontka przypomniałem sobie iż praktycznie  od szkoły podstawowej, poprzez ogólniak,  studia,  byłem  niepisanym,  etatowym wręczającym kwiaty.

Taka życiowa karma,  jak mawiają  nomen omen,  wyznawcy dalekowschodnich religii.

Dzień Nauczyciela, Dzień Kobiet, rozdanie świadectw, przeprosiny za głupi kawał, wybitą szybę, zniszczoną pomoc dydaktyczną, przełożenie terminu kolokwium, przedegzaminacyjne podziękowania /a jakże !/  …i wiele innych. Z załącznikami i bez, ….a bez też majowy sporadycznie bo w 95%  wręczało się dostępne na rynku kwiaty proletariatu – dyżurne  goździki i okolicznościowo tulipany.

Gdy dobrnąłem kresu  kształcenia -naiwnie  pomyślałem, że dotrwałem  końca  mojej  „funkcji” …a to okazało się …. był dopiero początek. Nawet nie przypuszczałem iż to co było do tej pory to był jedynie skromy detal.

Gdy  poszedłem do swojej pierwszej  państwowej pracy – wiedziony jakimś  nadprzyrodzonym instynktem mój pierwszy szef,  już trzeciego dnia wezwał mnie do gabinetu i mówi:

– Kadrowa ma jutro urodziny,  kupimy   gwoździki, /cytuję  wiernie/ całować w dłoń, a tekst ma być okolicznościowy  ładny jakiś koniecznie – każdy stażysta to  potrafi – dodał – …i krawat bezwzględnie  – uzupełnił gdy już zamykałem drzwi.

Musiało wypaść nieźle bo dostałem w swojej jeszcze wtedy, niewiedzy kolejny angaż.

8 marca 1979  r  było do wręczenia 540 goździków i tyleż samo par rajstop – oczywiście jedne i drugie za pokwitowaniem, czego z pewnością statystyczny obywatel urodzony po stanie wojennym – mentalnie chyba już nie ogarnie… 🙂

Gdy,  po 13/tu latach rozpocząłem pracę  w pierwszej swojej firmie a na  rynek kwiatowy sukcesywnie i powszechnie  wchodziły coraz to nowsze gatunki – wspomnienie wszechobecnych goździków odeszło w dal…

….aż tu nagle,  od kilkunastu dni na przekór afrykańskim upałom,  wybujały u nas w ogrodzie aż w trzech miejscach  właśnie goździki i to nie kilka czy kilkanaście ale są ich dziesiątki jeśli nie setki !

P1090724

Witajcie okolicznościowe  sztandary minionej epoki – wspomnienie czasów  siermiężnych w swej prostocie a mimo tego wspominanych z pewną nostalgią. Inna, jakże ujmująca, teraz pod wieloma względami  jakość życia, którą coraz   trudniej  oddać słowem pisanym.

Z kwiatowymi pozdrowieniami Jurek z Wesołej.

Dodaj komentarz