Ileż nastrojowego uroku może tkwić w sentymentalnych wspomnieniach, przepojonych niezapomnianymi zapachami z dzieciństwa…
Zapraszam do lektury urywka korespondencji jaką otrzymaliśmy na niedary@wp.pl….
… „Kiedy byłam małą dziewczynką, przed naszym domem stał piękny kasztanowiec. Był tak ogromny, że jego ciężkie konary opierały się o dach, więc Ojciec zawsze martwił się tym, że kiedy przyjdzie burza, spadną na dom lub stanie się coś jeszcze gorszego. Ten kasztanowiec to całe moje dzieciństwo. Dawał cudowny cień upalnym latem i osłaniał dom. Oboje z Bratem bawiliśmy się wyczyniając niesamowite cuda. Kasztanowiec był naszym polem do popisu …. a te kasztany.
Pewnego dnia Ojciec uznał, ze trzeba jednak przyciąć konary, bo są zdecydowanie za duże. Ileż wtedy było zabawy… Zrobił nam szałas z gałęzi. Najfajniejszy szałas jaki kiedykolwiek widziałam. Oboje z bratem urządziliśmy go w środku. Wstawiłam wiklinową kołyskę dla lalek, w której wylegiwał się nasz kot Maciek. Czarek wymyślił meble, z kilku pniaków zbudował stół, ławę i najprawdziwsze krzesła. I był jeszcze dywan utkany z liści. To niesamowite, ja ciągle pamiętam jak pachniał w środku ten szałas ” …
Ciekawe kto pierwszy zgadnie przy jakiej ulicy w Niedarach rósł kasztan, który tak nostalgicznie wspomina autorka tekstu. Oczywiście wtedy jeszcze ulice nie posiadały swoich nazw….
Prosimy oczywiście o nadsyłanie swoich historii – niekoniecznie z dzieciństwa – ciekawe jakie zapachy Niedar urzekały bądź urzekają Was nadal… ?
…a swoją drogą jakoś tak niepostrzeżenie minął nam w tym roku czas kasztanowych ludków i innych robótek ręcznych związanych z tym jakże wdzięcznym surowcem:
Był to Kasztan przy ul. Głównej. Stał przy pierwszym domu licząc od przystanku autobusowego w Niedarach. Pozdrawiam autorkę opowiedzianej historii IK.
…no i w ten sposób właśnie. możemy na zawsze utrwalić w naszej e-kronice Niedar dawne mogące ulecieć w niepamięć wartości, komponując je we współczesnej scenografii Niedar. Zachęcam do zamieszczania podobnych krótkich wspominkowych zagadek z zakątków ogólnie pojętej niedariańskiej pamięci, przepojonych nie tylko zapachami z dzieciństwa czy np. magią okołoświątecznych przygotowań z lat minionych /Jurek z Wesołej/
Przesyłam pozdrowienia dla Ciebie Iwono. Przypomniałaś mi dawne czasy, które ja również wspominam często. O Waszym kasztanie zapomniałam, ale rozmawiałam z moim Tatą, który potwierdził że tam kiedyś był. Oczami wyobraźni ja też go teraz widzę.
Agatko,
Często wracam do chwil z dzieciństwa. Z wiekiem stajemy sie bardziej nostalgiczni i chętniej podróżujemy w czasie. Nie masz pojecia ile szalonych i genialnych zabaw z tamtego okresu wydobywam z pamięci. Te z Twoim udziałem rownież, pamiętasz? 🙂
Myślę sobie, że nasze dzieci coś tracą…
Agatko, ja rownież pozdrawiam Ciebie i Twoich Rodziców, bardzo serdecznie.
IK
W moim rankingu, dla przeciwwagi – chłopięcych zabaw – numerem 1 pozostaje zabawa w „Manso”. Ten kto na podwórku umiał narysować kijem pole do gry w Manso to był już gość ! Była to drużynowa rywalizacja zespołów, – ostra wymagająca sprytu i gibkości ciała przepychanka, połączona z zapasami zwanymi wtedy przewracankami, kończąca się często nie tylko siniakami i stratami w garderobie. Mistrzowie Manso cieszyli się na dzielnicy niekwestionowanym szacunkiem. Ciekawe czy w Niedarach dawna młodzież męska słyszała o tej formie podwórkowego wypoczynku…. a może ktoś potrafi narysować pole do gry w Manso….bez pomocy wyszukiwarki internetowej 🙂
Jurek z Wesołej
Witam .Jestem również Niedarianką z krwi i kości .Meszkałam na ul. „Zawońskiej” .Ochoczo i z ogromnym zapałem grałam w Manso z moją kuzynką „papużką nierozłączką” Oj to były czasy, każda wolna chwila od zajęć domowych i na gospodarstwie spędzona była na skwerku przy szkole.Nie jeden chłopak dostał „lanie ” ,Graliśmy również w dwa ognie. Teraz wspominamy obie z wypiekami na twarzach. Moja kuzynka mieszkała na ul. Głównej. Gorąco pozdrawiam i trzymam kciuki za was wszystkich .Zosia
Witam serdecznie w naszym serwisie !
Cieszę się niezmiernie iż tak sprawnie poruszasz się z nami po świeżo nazwanych ulicach i w praktyce stosujesz określenia do których staramy się namawiać naszcyh czytelników…. a jeszcze do tego grywałaś w manso – no to wielki szacun !
Ja od wielu lat szukam osób które potrafiłyby choćby narysować na kartce papieru pole do gry w Manso i zwykle słyszę; Manso ? …a cóż to takiego !? A tu masz z wirtualnej przestrzeni nie wiadomo z jakiego miejsca na ziemii trafiła się Niedarianka – Zosia, która dawała w kość chłopakom akurat tu na niedariańskiej ziemii.
Moc pozdrowień dla Kuzynki ! Dzięki za trzymanie za nas kciuków i w iemieniu całego naszego Zespołu i pewnie wielu Niedarian, którzy teraz zachodzą w głowę …a cóz to za Zosia serdecznie zapraszamy do częstego odwiedzania serwisu oraz przyłączenia się do Towarzystwa Przyjaciów wsi Niedary – „w budowie” 🙂
Jurek z Wesołej
I znowu do Was wracam… 😍
Prowokujecie nowymi wpisami, obrazami i kolejnymi cudownymi inicjatywami. Trzymam kciuki za wszystkie, bo odnoszą się do tego co nowe, świeże i kreatywne, a zarazem nie zapominacie o tym co było, o miejscach i ludziach zapisanych w historii Niedar. I to chyba fakt dojrzewania albo starzenia się nawet sprawia, że tak często wracamy do chwil z dzieciństwa, do zapachów i doświadczeń, które nas ukształtowały. Dziś widzę to jeszcze wyraźniej i jeszcze bardziej identyfikuje się z tym, czego już nie mogę mieć, ale nadal we mnie żyje. A kiedy szukaliśmy z mężem domu, chcieliśmy aby łączył w sobie dwie cechy. Musiał być w mieście, ale w zacisznym i sielskim miejscu. Znaleźliśmy taki i nawet nie macie pojęcia jak bardzo przypomina moje miejsce z dzieciństwa. A żeby było piękniej, kiedy pierwszy raz oglądaliśmy ten dom, na podwórku, przy budynku gospodarczym, pod metalowymi schodami stała giętarka do blachy. Była identyczna jak ta, którą posługiwał się mój tata. Serce podpowiedziało mi że to moje miejsce na ziemi 😍
I jeszcze aleja kasztanowców, która prowadzi do naszego domu… i jak tu nie wierzyć w cuda 😊
Pozdrawiam Was ciepło ❤️
IK