Co nas gryzie i kto pod kim dołki kopie?

Ktoś mi kiedyś powiedział, że uprawa ogródka w Niedarach to niełatwa sprawa. Zgadzam się, chociaż ziemia jak to ziemia. Mogłaby być lepsza, ale zawsze można tu dosypać trochę obornika, a tam kompostu. Można ją ściółkować i nawozić, rozluźniać glinę, wzbogacać piaski, tu wapnować, a tam zakwaszać. I tak z upływem czasu uda nam się uzyskać glebę przyjazną dla naszych roślin.

Za to o wiele mniej przyjazne okazały się tutejsze gryzonie.

Dwa, trzy lata temu myślałam, że nornice to nie lada problem. Zostawiały w grządkach masę tuneli tuż pod powierzchnią gruntu. No, za pięknie to nie wygląda. Chodziłam, zadeptywałam tunele, wyrównywałam kopczyki i walczyłam z nimi na różne sposoby. Przez ten czas, o dziwo, te małe gryzonie nie wyrządziły żadnych zauważalnych szkód w moich rabatach, a ziemia jest pięknie spulchniona. Stwierdziłam wiec, że nie będę z nimi walczyć, niech sobie żyją.

Z kretami nigdy na poważnie nie walczyłam, chociaż w tym roku po zimie uprzątnęłam z trawnika ponad 250 kopców! Ziemi z tego było tyle, że kilkadziesiąt razy musiałam obrócić taczką, żeby wszystko zebrać. Na szczęście, na wiosnę same chyba sobie gdzieś poszły. Nie mam do nich dużego żalu o ten cały bałagan. Te małe drapieżniki nie obgryzają nam specjalnie korzonków roślin. Kopią te swoje tunele w poszukiwaniu przeróżnych robaków (larw, pędraków, poczwarek i  niestety także pożytecznych dżdżownic). U mnie w ziemi jest mnóstwo dużych pędraków chrabąszczy, które potrafią narobić dużych szkód, szczególnie w drzewostanie (leśnicy coś wiedzą na ten temat). Dlatego mam nadzieję, że krety przed wyprowadzką porządnie najadły się tych tłustych robaków i solidnie przetrzebiły ich populację na moim terenie.

Za to tej wiosny odkryłam zniszczenia roślin innego rodzaju. Niby roślinka wygląda w porządku, coś tylko jakby trochę się przekrzywiła. Próbujemy ją wyprostować, a ona ciągle się przechyla. No, w mordę jeża, co jest grane?! W pewnym momencie stwierdzamy, że wcale nie trzymamy w ręku roślinki, tylko „zaostrzony patyk”, czyli to co z niej zostało. Tak właśnie działają karczowniki – całkowicie obgryzają korzenie. Potrafią w ten sposób zniszczyć nawet spore, wieloletnie drzewa. To duże gryzonie osiągające rozmiary ok. 15-25cm bez ogona! Szczególnie upodobały sobie zagony warzywne i drzewa owocowe, ale nie pogardzą też liściastymi roślinami ozdobnymi. U mnie niestety upodobały sobie krzewuszki.

ARKive image GES142122 - Meadow volekarczowniki

Powiem szczerze, nie znalazłam w sieci żadnych, naprawdę skutecznych metod walki z tymi szkodnikami. Czy może ktoś z Was daje sobie radę z karczownikami? Jeżeli tak, to proszę w komentarzach o praktyczne porady.

 

Pozdrawiam wszystkich Ogrodników, trochę „obgryziona” Ewa z Romkiem

 


(zdjęcie karczownika pochodzi ze strony:  arkive.org/meadow-vole/microtus-pennsylvanicus)

 

Dodaj komentarz